top of page

Recenzja - "Wszystkie jasne miejsca"

Pozytywna opinia koleżanki na temat książki Jennifer Niven pt. „Wszystkie jasne miejsca” miała decydujący wpływ na decyzję o zakupie lektury. Teraz jestem w stanie stwierdzić, że autorka w pełni wywiązała się z obietnicy zaoferowania czytelnikom czegoś poruszającego, prawdziwego i wyjątkowego.

Pierwszoplanowi bohaterowie – Violet i Finch – niespodziewanie spotykają się w dość nietypowym miejscu – na szczycie szkolnej wieży , a ich spotkanie kończy się wspólnym ratunkiem przed nieprzemyślaną śmiercią. Violet, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią siostry, chce uciec od nieuniknionej przeszłości, natomiast motywem Fincha – „szkolnego dziwaka” staje się najprawdopodobniej nagłe popadanie w złość oraz walka z natrętnymi myślami. Dwójka na pozór zupełnie różnych siedemnastolatków staje się dla siebie azylem – miejscem ucieczki od smutku i codziennych utrapień. Przyjaźń bohaterów na nowo uczy ich czerpać radość z życia i odkrywać w sobie to, co najważniejsze. Choć historia wydaje się banalna, przeplatające się wątki trzymają czytelnika w ciągłym napięciu i chęci kontynuacji czytania.

Powieść wzbudziła we mnie wiele emocji – od śmiechu aż po płacz- a samo zakończenie pozostawiło z wieloma refleksjami i alternatywnymi zakończeniami historii. Uważam jednak, że lektura ta jest pozycją obowiązkową dla każdego czytelnika, chcącego utożsamić się z bohaterami i doświadczyć tego, jak relacja może odmienić i uratować czyjeś życie. Autorka często wzbogaca opowieść licznymi cytatami, a jednym z moich ulubionych są bezsprzecznie słowa Ernesta Hemingwaya : „Świat łamie każdego i potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania.”

bottom of page